Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/182

Ta strona została uwierzytelniona.

patrzył na płonące na przedmieściach domy, na płynące po zaczerwienionych wodach, błyszczące refleksami pożaru lodowce i rozmyślał...
Był teraz sam. Wasyli Fedor odszedł. Rozeszli się członkowie Rady.
Wtem powstał hałas za drzwiami. Wszedł adjutant książęcy; wzruszony zameldował...
— Wasza Cesarska Wysokość! Przybył goniec od Najjaśniejszego Pana.


ROZDZIAŁ XIII.
Goniec Cesarski.

Oficerowie sztabowi, rozchodzący się po posiedzeniu Rady Wojennej, stali zelektryzowani, zgorączkowani u podjazdu pałacowego. Ujrzeli gońca Cesarskiego. Gdyby zastanowili się, uznaliby to za niemożliwość...
Wielki Książe żywo postąpił ku adjutantowi:
— Goniec od Cara. Dawaj go tu!
Wszedł człowiek o twarzy, znamionującej wielkie znużenie. Miał na sobie ubiór włościanina syberyjskiego, zniszczony, podarty podziurawiony przez kule. Rana, źle zabliźniona, szpeciła jego policzek. Nędzne obuwie świadczyło o trudach długiej pieszej podróży.
— Wasza Książęca Wysokość?! — krzyknął odprogu.
— Tyś kurjer cesarski?