— Gabryelo, muszę pani powiedzieć to, com już pani wczoraj wyjawił.
— Pan mnie?
— Tak — pani! Kocham cię takim żarem miłości, jaką nikt dotąd nie miłował. Tyś zbawieniem mej duszy, zatrzymałaś mnie nad samą przepaścią, olśniony bowiem pięknością fizyczną, byłem już prawie narzeczonym tej bez serca kobiety. Gabryelo, ja ciebie kocham!
— Niedorzeczność! — odparła ze śmiechem.
Hrabia powstał zdziwiony.
— Ale ja pana hrabiego nie kocham — dodała poważnie — miłość moja należy tylko do męża. Po tem wyznaniu powinnam zerwać z panem zupełnie, lecz nie mogę i nie chcę pozbawiać się jedynego przyjaciela. Byłoby wspaniałomyślnie namawiać cię, panie hrabio, do pogodzenia się z twą niby narzeczoną, ale ja tego nie czynię, zniechęcam nawet, bo miłość dla takiej kobiety jest wprost nieszczęściem. Zasługujesz pan na inną żonę i przepowiadam, że znajdziesz godną siebie. Co zaś się tyczy naszego stosunku, nie odmówisz chyba, panie, mej prośbie: zostań, proszę cię, moim przyjacielem! Jak cię szanuję — to miano już naljepiej świadczy. Udziel mi pan swej pomocy, bym mogła odzyskać miłość mego męża.
Hrabia długo milczał. Oczy miał pełne łez.
— Gabryelo — zaczął po chwili — chciałem powiedzieć szanowna pani.
— Dziękuję ci, panie hrabio, widzę, że będzie-
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/103
Ta strona została przepisana.