Izabela posiadała ogromny ogród w okolicach Pragi, ogród całkiem zaniedbany, od pół już wieku nie dotknięty stopą ludzką. W ogrodzie tym wznosił się wielki, również opuszczony dom w stylu Ludwika XV, otaczał go melancholijny staw, do którego zwykle wicher strącał barokowe ozdoby domu. Izabela nazywała tę posiadłość „Ermitażem”.
— Pragnę — mówiła hrabiemu — ażeby cała nasza uroczystość miała charakter fantastyczny, niezwykły; chcę urządzić prawdziwą improwizacyę, a nie nudny, mieszczański raut. Mój „Ermitaż“ wydaje mi się do tego najodpowiedniejszym terenem. W dniu naszego przedstawienia przypada właśnie pełnia księżyca. Pomyśl pan: drzewa śniegiem pokryte, pusty, dom z oryginalną swą budową, czyż może być coś bardziej poetycznego, malowniczego?
— Tak — odparł hrabia. — Zaproponuję jeszcze pewien dodatek. Niechaj wszyscy goście przyjdą w kostyumach maskowych; przed rozpoczęciem przedstawienia urządzimy na stawie przy wieczornej zorzy fantastyczny pochód na łyżwach.
— Myśl pana cenniejsza jest od złota, słowo ciałem się stanie; fantazya pańska przejdzie w dziedzinę rzeczywistości.
Wszystko odbyło się wspaniale według życzenia hrabiego i pięknej Izabeli.
Noc była czarowna, widok pustego, starego ogrodu przepyszny. Drzewa, szronem pokryte, w oświetleniu promieni księżyca i błękitnawo palących się pochodni, wyglądały prześlicznie, błyszcząc się, jak-
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/117
Ta strona została przepisana.