czcią chowana. Prababka była z rodu Jędrzeja Górki, kasztelana. poznańskiego, jednego z posłów polskich, udających się do Paryża w misyi wyboru na króla Henryka de Valois. Katarzyna Medici własnoręcznie ofiarowała ten klejnot kasztelanowi dla jego małej córeczki. Zrozumiesz chyba, w jakiem poszanowaniu przechowywałam tę rodzinną pamiątkę. Teściowa widziała, iż nieraz w rozpaczy przyciskałam do ust tę relikwię prawie, napawając się przytem zapachem, jaki z siebie wydawała, jak wszystkie drobiazgi prawie, pochodzące z doby renesansu.
— I cóż za ten strzęp dostanę? — zapytała.
Wzruszyłam ramionami.
Dawniej byłabym oburzona, gdyby kto śmiał w ten sposób ze sługą moją postąpić, wówczas byłam tak obojętna, że okradywanie mnie z pamiątki najdroższej nie wzruszyło już wcale. Siedziałam bez ruchu.
W parę godzin powróciła, rzucając mi klejnot pod nogi.
— Tak już jesteś przeklęta, że ludzie obawiają się nawet nabyć rzeczy do ciebie należącej — wołała z wściekłością.
Nie poruszyłam się, aby podnieść dar prababki, istoty, którą najbardziej kochałam.
Opowiadam te drobiazgi, abyś wyczuł mój stan duchowy.
W kilka dni przyszedł Jarosław tak pijany, że nie wiem doprawdy, jak mógł się wdrapać na nasze
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/137
Ta strona została przepisana.