widok — Gabryela w fantazyjnym kostiumie cyganki idealnej. Długi, hebanowy jej włos, do nóg spływający, przetkany był prawie złotemi cekinami; w porównaniu z tem odblaskiem złoto wydawało się gliną, a brylanty, zdobiące strój hrabiego, gasły wobec blasków bijących ze źrenic wspaniałej cyganki. W ręce trzymała małe wiaderko; swym srebrnym, dźwięcznym głosem śpiewała z prawdziwem przejęciem pieśń słowiańską. Wśród widzów przeleciał szmer podziwienia. Gabryela czuła, że wywarła głębsze wrażenie.
Hrabia prowadził monolog w języku francuskim, co było konieczne dla rycerza dworu Ludwika XIV, że zaś towarzystwo w przeważnej części słowiańskie było, śliczny śpiew cyganki mile ich zadziwił, Gabryela rozmawiała z hrabią łamaną francuszczyzną, z cudzoziemskim, lecz przemiłym, miękkim akcentem, Była ona córą Tatr. Banda cygańska w swej tułackiej wędrówce po świecie, przed rokiem dopiero zjawiła się we Francyi, a teraz obozowała za krzakami przy rozpalonem ognisku, którego światło aż tu dochodziło.
Cyganka ostrzegała jeźdźca przed spotkaniem się z jej współplemieńcami, co w nocy zwłaszcza nie należy do arcyprzyjemnych rzeczy.
— A dokąd ciągniecie? — pytał rycerz, któremu spodobała się widocznie dziewczyna.
— Do poblizkiego zamku Tourbillon, gdzie się ma jutro odbyć wspaniałe wesele. Będziemy tam pokazywali sztuki.
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/154
Ta strona została przepisana.