— Ja zaś należę do zaproszonych gości, mój brat jest panem młodym. Zabiorę cię zaraz z sobą, chcesz? Krewni znajdą cię jutro na zamku.
— Ale gdzież mnie posadzicie? — zapytała się figlarnie cyganka wsiadającego na konia młodzieńca.
— Tu przed siebie!
Zamiast odpowiedzi, wskoczyła Gabryela na konia, a kaskada jej wesołego śpiewu zmieszała się z upajającą muzyką, jaką zakończyła się pierwsza odsłona.
Całe towarzystwo zachwycone było uroczą grą i powabnym wyglądem Gabryeli.
Lambert drżał z radości, był dumny z żony. Od onej chwili, gdy ją ujrzał pod jabłonią, nie była równie czarująca, nie wywarła na nim tak silnego wrażenia, jak obecnie. Nie mógł się wprost doczekać drugiego obrazu.
Następna scena przedstawiała przepyszną, gotycką salę zamku Tourbillon.
Licznie zebrani panowie i damy bawili się w przeróżny sposób. Panną młodą była Izabela, błyszcząca i wyróżniająca się urodą i piękną, bogatą toaletą. Siedziała niedaleko wielkiego komina, nie przyjmując udziału w ogólnej zabawie. Wydawała się być wewnętrznie zaniepokojoną. Rozwarły się podwoje i stanął w nich rycerz. Wszyscy go obstąpili, wypytując o przyczynę opóźnienia.
Panna młoda płonęła radością. Niemą grą twarzy powiodło się wybornie wykazać, że wybrańcem duszy i serca jej on jest, a nie przyszły małżonek.
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/155
Ta strona została przepisana.