— Dotąd nie mam żadnego wyraźnego powodu — odparła pani naczelnikowa. — Zwracając się zaś do panny Iraskówny, dodała:
— O czem pani myśli?
Twarz starej panny promieniała radością, szczęściem.
— Pani jesteś niedoświadczona — brzmiały jej w uszach słowa pani Obratilowej. — Któż bywa niedoświadczonym? Ludzie młodzi — ergo...
Rozejrzała się po rynku, by się przekonać, czy całe towarzystwo usłyszało złote słowa tej drogiej, miłej damy.
— Moje panie! — przemówiła po chwili namysłu — moje panie, otrzymałam z Pragi od... od pewnego młodzieńca całą pakę toruńskich pierników, zapraszam was zatem na tę słodką przekąskę, przy której opowiem wam szczegóły z życia tych ludzi.
Panna Iraskówna dostawała ciągle podarunki od pewnych panów, których nazwiska nie mogły przejść przez jej dziewicze usta, a przecież to było tak proste! Zagadkowe postacie nosiły nazwiska kupców, gdzie panna Iraskówna sama to „podarki” obstalowywała. Nasze znajome nie zwróciły jednak uwagi na ten drobiazg i przyjęły chętnie zaproszenie. Słodki kąsek dla siebie, a słowa pełne goryczy dla bliźnich — to rzecz nęcąca.
Panna Iraskówna była sprytna, wiedziała, czem można ludzi przyciągnąć do siebie.
Kiedy rozsiadły się wszystkie na staroświeckiej
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/19
Ta strona została przepisana.