Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/25

Ta strona została przepisana.

powstrzymać od okrzyku, w nim bowiem rozpoznałam owego mężczyznę, który, według mego najgłębszego przekonania, popełnił wówczas w lesie tę okropną zbrodnię.
Słuchaczki podniosły się żywo i zbladły z silnego wrażenia.
— Pani się pewnie pomyliła — wycedziła po chwili p. Nowotna.
— Sama tak myślałam początkowo, lecz późniejsze wypadki utwierdziły mnie w pierwotnem przypuszczeniu. Wiedzą panie, o czem zresztą wie cały świat, że Borotin jest pijakiem. Przed rokiem wskutek nieszczęsnego nałogu popadł w ciężką chorobę. Już wtedy zajmował obok nas mieszkanie. Jednej nocy usłyszałam, jak w przystępie gorączki krzyczał rozpaczliwie: „Przeklętą bądź ręko, któraś tę zbrodnię spełniła.” Nikt prócz mnie nie rozumiał znaczenia tych słów, wywołujących we mnie dreszcz przerażenia. Nazajutrz poszłam zapytać Gabryelę o zdrowie jej ojca. Spał on spokojnie. Przybliżyłam się cichutko do łóżka, chcąc twarz jego przyrównać raz jeszcze do widzianego mężczyzny w lesie, którego obraz wyrył mi się w duszy i tkwił żywo w pamięci. W nocy widocznie Borotin rozerwał na sobie koszulę, spostrzegłam więc, że na czarnym sznurku miał zawieszony na szyi jakiś dziwny amulet, przyjrzałam się lepiej i, o zgrozo, poznałam złotą rączkę ze szponami z czerwonych kamieni, z gałką niebieską, słowem, ów piekielny klejnot znachorki... Teraz