Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/33

Ta strona została przepisana.

łość podsyca się oporem, rodziców, wiedziała dobrze, że chwilowe rozłączenie dodatnio na niego wpłynie. Mówiła coś o swych zobowiązaniach względem dyrektora, o powołaniu artystycznem, o kontrakcie — i pojechała. Nie myliła się w zapatrywaniu na Lamberta. Nie mógł on długo wytrzymać bez swej boskiej „Rożodolskiej”; kazał zaprządz do podróżnego powozu, (kolej nie była jeszcze przeprowadzoną do miasteczka В.) i jechał do niej co koń wyskoczy, chcąc zrobić niespodziankę swojemi odwiedzinami.
Wtedy to zobaczył Gabryelę, grającą na katarynce i śpiewającą melodyjnie. I to, do czego daremnie rozum nawoływał, czego przełamać nie mogły patetyczne tyrady matki, jasne, logiczne dowodzenia ojca, tego dokazała bezwiednie szesnastoletnia dziewczyna, mocą swych oczu jedynie.
Lady Rożodolska została momentalnie zapomnianą. Widząc ją tego samego dnia wieczorem, dziwił się Lambert, jak go ta banalna, odpychająca istota przez jednę chwilę nawet mogła zająć. Jej wyzywające spojrzenia i uśmiechy, komedyanckie ruchy wydały mu się wstrętnemi. Z „lady“ przemieniła się w najzwyklejszą aktorkę.
Zapoznanie się z Gabryelą przyszło mu łatwo; nie miała bowiem damy do towarzystwa, nie znała się na etykiecie. Nie widziała ona dotąd mężczyzny o tak wykwintnem ułożeniu, delikatnem obejściu, skoro więc zaczął mówić o swej miłości, zdobył jej półdziecinne jeszcze serduszko odrazu całkowicie i na zawsze. Wydawało się jej, iż spełniła się stara baj-