nu. Ukłoniła się matce, kiwnęła głową ojcu, ująwszy Lamberta za rękę, mówiła:
— Zapoznaj mnie ze swoją żoną, cieszę się bardzo, widząc ją teraz. Wydaje mi się oryginalną.
— Gabryelo — wskazywał Lambert — to moja siostra Izabela.
Biedna Gabryela straciła wiarę w siebie, gdyż nie wywiązała się ze swej roli, jak sobie ułożyła w domu przed zwierciadłem. Lękała się przemówić.
— Powinnam się gniewać, Lambercie, żeście nie przyszli do mnie i dopiero wypadkowo was widzę.
— Nie wiedziałem nawet o twym powrocie.
— Na szczęście wszystko się da łatwo naprawić. Między krewnymi wszelkie ceremonie są zbyteczne. Pojutrze wieczorem będzie u mnie większe zebranie, znajdziecie wyborowe towarzystwo. Sądzę, że nie będziecie oczekiwali formalnego zaproszenia.
— Napewno nie — podjęła żywo Gabryela, rozradowana serdecznem zachowaniem Izabeli.
— Przyjedziemy! — rzekł Lambert — ale teraz musimy wracać do domu.
Wstał.
Gabryela podskoczyła wesoło, nie mogąc ukryć swej radości z opuszczenia towarzystwa miłej teściowej.
Pożegnanie starej pani Paganiowej było wymo-
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/42
Ta strona została przepisana.