— Tak, bardzo ładnie — spuściła oczy na swój bukiet.
— A teraz gra Beethoven’a, boski Beethoven! Czy i pani przekłada go ponad wszystkich kompozytorów?
Gabryela chwilę milczała, potem rzuciła pytanie:
— Czy i „Fidelio” Beethoven’a?
— Tak — odparł hrabia, dziwiąc się, że można takie pytanie zadawać. — Czemu się pani pyta?
— Bo wczoraj słyszałam tę operę i nudziłam się na niej przeokropnie.
Hrabia się roześmiał.
— Przyznaję, że i mnie nudzi, nie odważyłem się jednak wypowiedzieć tego głośno.
Podniosła nań swe piękne, dziecinne oczy, pełne naiwnego zdziwienia.
— Dlaczego? Tego nie rozumiem!
Kręciła małą główką, przyczem pstre pióra śmiesznie się kiwały. Ale hrabiemu nie wydały się już zabawne. Teraz do tego wyrazu miłej twarzyczki, nie pojmującej, czemu ma taić swe myśli, pstra ta zabawka we włosach była bardzo odpowiednią, boć dzieciom wszystko uchodzi.
— Czy pani uprawia muzykę? — pytał hrabia, mniej obojętnym tonem.
— Ach, nie! Mój ojciec — ale pewnie pan tego nie wie? Naturalnie, że nie, przecież nie powiedziałam jeszcze. Otóż, ojciec mój jest wiejskim nauczycielem muzyki, słyszałam więc ciągłe ćwiczenia się
Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/50
Ta strona została przepisana.