Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/83

Ta strona została przepisana.

o tem mężowi, aby nie wywołać niezgody między nim a rodzicami; od tej chwili tylko wymazała ze swej pamięci i serca postać tej dumnej i złej kobiety.
Izabela nie pochwalała matce postępowania z Gabryelą, sama nawet broniła ją zawsze, wiedząc, że nieprzyjaźnią dla bratowej jeszcze więcej oddalałaby od siebie hrabiego. Pewnego razu zadziwiła matkę niespodziewaną zupełnie wizytą, podczas której powiedziała jej w tajemnicy o swem podejrzeniu co do stosunku Gabryeli z hrabią Justynem. Sama się przeraziła wyrazem śmiertelnej zawiści, jaka odmalowała się na twarzy Paganiowej. Potrzebowała całej swej wymowy, aby powstrzymać matkę od szalonego kroku; chciała ona bowiem jechać natychmiast do Lamberta i zmusić go do wydania wyroku na wiarołomną żonę. Na szczęście pojawił się najmilszy z gości, jacy zjawiali się kiedykolwiek w jej salonach — pan Bergenhausen, ów dyplomata austryacki, dawny — jej narzeczony.
Pan Bergenhausen — chluba i ozdoba rodziny — przyjeżdżał zwykle co dwa lata do Pragi, aby upoić się kadzidłem palonem mu, jako wielkiemu człowiekowi na ołtarzu dumy i zarozumiałości przez całą rodzinę. Nie był szczęśliwym mężem stanu, więc hołdy w Czechach składane, nagradzały mu obojętność innych stron świata. To mu jednak nie przeszkadzało, aby się uważał za — jak go nazywała pani Paganiowa — wielkość pierwszorzędną. Skoro ukazał się w pokoju, Izabela się uspokoiła wiedząc, że matka o wszystkiem innem już zapomni.