Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/85

Ta strona została przepisana.

mego brata. Czyż można być tak zaślepioną, aby nie widzieć, że on ją okłamuje, przed inną się korzy. Bez długiego szukania łatwo zauważyć tę, która jego miękkiem sercem owładnęła.
Głos jej słabł, ponieważ szła do drugiego pokoju. Gabryela odrętwiała wprost z bólu. W głowie jej zaszumiało, serce biło gwałtownie — była blizką omdlenia.
— On inną kocha! — szepnęła po chwili, przecierając czoło i oczy.
— Co się szanownej pani stało? — pytał hrabia, zatrzymując się przed nią.
Podniosła oczy i starała się uśmiechnąć, gdyż była nader wdzięczna hrabiemu za jego serdeczne zapytanie. Czuła się dziwnie osamotniona, a tu niespodzianie zjawia się przyjaciel.
— Czy chcesz pani szklankę wody? Tu strasznie duszno, pani jest niedobrze.
Podała mu rękę, patrząc nań swym sarnim, pełnym obecnie wdzięku, wzrokiem. Między nimi ukazał się cień — pani Paganiowa. Gabryela nie powitała jej wcale. Byłaby uważała za podłą hipokryzyę najmniejszy dowód szacunku i przywiązania. Pani Paganiowa zatrzymała na niej wzrok zdziwienia i oddaliła się spokojnie; z przeciwległego końca salonu obserwowała ją jednak bacznie.
— Niech pan spojrzy, jak mierzy mnie pogardliwie. Nie może mi przebaczyć, żem się wdarła do jej rodziny. Obecnie jestem jej tylko wdzięczna, bo