Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/93

Ta strona została przepisana.

wiści utkwiła w twarzy pani Paganiowej. Wszyscy przerażeni przeczuwali, że się tu rozegra coś niezwykłego, nie wiedzieli jednak co mianowicie. Je dna Izabela tylko pozostała chłodną, niezmieszaną.
— Droga Gabryelo — mówiła z ironicznym uśmiechem — codzień zdradzasz inne talenty; któżby się spodziewał nowej zdolności aktorskiej.
— Nowej zdolności? — pytała Gabryela, niepewnym głosem. — Mylisz się, kochana Izabelo, mylisz bardzo. Przeciwnie, to moje stare rzemiosło! Ojciec mój, przed objęciem posady nauczyciela muzyki, był poczęści uosobieniem twego ideału, jam jest córką koczowniczego aktora, zupełnie według twego upodobania. Zapytaj się pana hrabiego, widział mnie, gdy, małem będąc dzieckiem, pokazywałam sztuki kuglarskie na ulicy!
Jakkolwiek rozmawiała z Izabelą, nie spuściła z oka swej teściowej, chciała bowiem widzieć wrażenie, wywołane jej słowami. W salonie zapanowała taka grobowa cisza, że Gabryela myślała, iż wszyscy słyszą uderzenie jej serca, przejętego dziką radością na widok śmiertelnej bladości matki Lamberta. Znalazła przecież drogę do tego kamiennego serca, którego nie mogła wzruszyć ani łzami, ani pokorą — teraz przynajmniej zrani jej dumę. Gdyby się była dopuściła najpodlejszego czynu, byłaby się przyznała do tego wobec całego towarzystwa, całego świata, boć przecież hańba jej — najbliżej dotykała nazwiska Pagani, a każda zniewaga tego rodu była kolcem, krwa-