Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/119

Ta strona została przepisana.
111
Na pograniczu obcych światów

przyjechał, gdybym nie musiał z tobą o ważnej pomówić rzeczy.
— Gdybym to był wiedział — rzekłem — byłbym ci tej niewygodnej oszczędził drogi i sam zajechał do ciebie.
— Ale zapominasz, chłopcze, że chodzi także o spadek.
— O jaki spadek? — spytałem ze zdziwieniem.
— Przypomnij-że sobie, że biblioteka twego ojca, tak jak jest, w całości należy do mnie. Nie wezmę jej naturalnie z sobą w podróż — ale to i owo sobie tam jednak wyszukam. Zobaczysz co.
Byłem bardzo zaintrygowany, po co właściwie Prydecki drogę w nasze góry przedsięwziął, ale nie okazałem żadnej ciekawości, ani chęci dowiedzenia się jakichś bliższych szczegółów. Całą dalszą drogę odbyliśmy prawie w milczeniu, każde we własnych pogrążone myślach. Zmierzchało się już, gdyśmy dojechali i światła domu mile powitały nas we mgle, która gęstemi oponami z gór spuszczać się zaczęła. Frydecki usiadł po przyjeź-