Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/13

Ta strona została przepisana.
5
Na pograniczu obcych światów

chwilą unieść artyzmowi w teatrze — wypiję teraz u ezekoladnika swe zwykłe pół filiżanki, przeczytam Charivari i zjem dwie małe briosze. Powiedz pan, czyliż człowiek może być większym filozofem i lepszym chrześcijanienem?
Konstantyn był rozkoszny jak dziecko, a głos jego brzmiał jak muzyka; niepodobna było oprzeć mu się, mógłby człowieka zaprowadzić nawet do gehenny, a cóż dopiero — do czekoladnika.
Ukazanie się nasze wywołało wrzawę nieopisaną; wpadłem niespodzianie w liczne koło swych dawniejszych znajomych i przyjaciół, którzy dziś przypadkiem byli się tutaj zeszli.
— Nasz chm urny syn północy! Misogyn! Łykacz książek! Celtoman! i t. d. — wołano ze wszystkich stron przy wtórze całej symfonii śmiechów, i podawanie rąk nie miało końca.
— Studyujesz pan ciągle starych Celtów? — spytał młody Anglik, który milczał dotąd i tylko na przezwisko „Celtoman11 zwrócił uwagę.