Ta strona została przepisana.
X.
Po odjeździe Frydeckiego nastał dla mnie czas przykry. Znaleźliśmy się z Florą — że tak powiem — po raz pierwszy sam na sam; nie było między nami ani gościa, ani łagodzących wszystko okoliczności ruchliwego, wyjątkowego życia, jakie w ciągu owych dni kilku pędziliśmy w Dreźnie. Ujrzeliśmy teraz prawdziwą fizyognomię przyszłego swego pożycia małżeńskiego, i ze zdumieniem spostrzegłem, że nie będzie to stosunek szczęśliwy. A przecież nie mogłem Florze żadnego zrobić zarzutu. Dotrzymywała ściśle słowa, danego mi w starym ogrodzie ojcowskiego domu, spełniała mianowicie obowiązek