Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/214

Ta strona została przepisana.
206
Na pograniczu obcych światów.

spałem spokojnie, i doktór, przyjechawszy na obiad, uznał mnie za zupełnie zdrowego. Przechadzaliśmy się po obiedzie w ogrodzie, wieczorem graliśmy w karty, a doktór odjeżdżając, zalecił, abym wcześniej, niż zwykle się położył. Flora postanowiła, że stary nasz służący tej nocy spać musi w moim pokoju, aby ktoś był w pobliżu na wypadek, gdybym znów zachorował.
— Sama zostałabym u ciebie — rzekła mi ale nie mogę odstąpić dziecka, a gdybym je z sobą wzięła, mogłoby cię płaczem ze snu budzić.
Nie opierałem się niczemu. Stary sługa siedział przy mojem łóżku, a gdym oczy zamknął, położył się na sofie i po kilku minutach sam spał snem sprawiedliwych. Leżałem jeszcze kwadrans może, rozmyślając ciągle o zdumiewającem zdarzeniu z napojem czarodziejskim i starając się przekonać siebie samego, że bądź co bądź, wszystko było jedynie skutkiem nadmiernego wzburzenia i podrażnionej wyobraźni. Ale cóż były warte moje rozumowania? Niby pragnienie palące,