poważne trudności pieniężne, które do zimnego skłoniły mnie rozumowania. Czemużbym nie miał zawrzeć związku, który obiecywał mi korzyści materyalne i pozwalał spodziewać się rzeczywistego szczęścia rodzinnego? Nie wierzyłem już wprawdzie w miłość. Dobrze. Ale czyliż do porządnego małżeństwa potrzeba istotnie tego chorobliwego, od czasu trubadurów pod niebiosa wynoszonego, uczucia? Wzajemny szacunek i wyrozumiałość obojga małżonków wystarczą z pewnością zupełnie. Nie miałem potrzeby wyrzucać sobie, że snadź dla zysku zawieram ten związek. Sprzedać się jest niewątpliwie zawsze podłością, ale odrzucać rękę dziewczęcia tylko dlatego, że związek z niem i co do innych doczesnych rzeczy obiecuje korzyści, wydało mi się po dłuższej rozwadze prostem waryactwem. A ostatecznie, czyliż nie obiecywało to i dla niej korzyści, że stanie się panią takiego, jak mój majątku, który przy zobopólnej pracy i staraniu można było do wysokiego stopnia podnieść i rozwinąć?
Toć ojciec jej znał przecie stosunki mo-
Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/53
Ta strona została przepisana.
45
Na pograniczu obcych światów