Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/78

Ta strona została przepisana.




V.

— Witaj! — zawołał Frydecki, gdym ukazał się w progu, i powstał ze swego szerokiego fotelu, aby muie uścisnąć. Potem padł nań z powrotem, zagrzebując się nawpół w masie książek, papierów i suchych ziół wszelkiego rodzaju. Zachęcał mnie, abym siadł koło niego na stosie ogromnych foliantów.
— Miło mi, Łazarzu, żeś tak prędko obietnicy, danej w ostatnim liście, dotrzymał — ciągnął dalej. Nieruchome oblicze jego rozjaśniło się czemś podobnem do uśmiechu, i nawet pargaminowa, żółta skóra na twarzy zróżowiała lekko. — Witam cię więc, jak mówię, z całego serca. A teraz mówmy o spra-