wie. Widziałeś Florę, mówiłeś z nią. Czy powiedziałeś jej, po co-ś przyjechał?
— Panie — zaśmiałem się — żądasz pan szybkości kuryerskiego pociągu! Tak prędko to iść nie może.
— Chciałbym wiedzieć, dlaczegoby iść nie mogło — rzucił się Frydecki. — Przecież nie masz lat szesnastu, abyś musiał dopiero przez długie ośmielać się wzdychanie? No, ostatecznie, to się da naprawić, jeżeli tylko sam się zdecydowałeś. Powiedz mi tedy, co-ś postanowił?
— Pozwól pan, wyznam otwarcie, że pośpiech ten zdumiewa mnie. Sądząc ze słów pańskich, mógłbym myśleć, że pragniesz pan pozbyć się córki z domu i upragnionej tej chwili nie możesz się doczekać. Przebacz mi pan to przypuszczenie, wiem, że tak nie jest, ale po cóż takie pan sobie nadajesz pozory?
— Dajmy pokój długim oracyom. Co ci się zdawało, jest zupełną prawdą. Nie mogę się chwili tej doczekać. Czemże jest kobieta w domu? Chcę powiedzieć, dla takiego, jak ja, człowieka? Przeszkodą tylko, kulą u nogi.
Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/79
Ta strona została przepisana.
71
Na pograniczu obcych światów