Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 049.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Muszę tu zebrać moje myśli i odświeżyć wspomnienia, policzyć się z memi wrażeniami.
Ostatnie wyrazy Kanadyjczyka sprawiły naglą w moim mózgu zmianę. Siedziałem na zwierzęciu, czy też przedmiocie nawpół zanurzonym w wodzie, który nam służył za schronienie; czułem go pod memi stopami. Było to w rzeczy samej ciało twarde, nieprzeniknione, a bynajmniej nie owa substancja miękka, z jakiej się składa ciało wielkich, morskich zwierząt ssących.
Lecz to ciało twarde mogło być kościstą skorupą zwierząt przedpotopowych — i w takim razie miałbym słuszność, mieszcząc potwora między płazami ziemnowodnemi, jak żółwie i aligatory.
Otóż nie! Czarniawy grzbiet, na którym siedziałem, był śliski, gładki, nie chropowaty; za dotknięciem wydawał dźwięk metaliczny, jakby — rzecz trudna do wiary — zrobiony był z blachy stalowej.
Nie było żadnej wątpliwości, że zwierzę, potwór, zjawisko przyrody, które tak intrygowało cały świat uczony, rozpalało wyobraźnię i niepokój budziło w sercach marynarzy obu półkul ziemskich — było zjawiskiem bardziej jeszcze zadziwiającem, bo dziełem ręki ludzkiej.
Odkrycie istoty najbajeczniejszej, najbardziej mitologicznej, nie zdziwiłoby mnie do takiego stopnia i obłąkało tak mego rozumu. Wszystko, co wielkie i nadzwyczajne, pochodzi od Stwórcy, i to rzecz bardzo prosta; lecz nagłe odkrycie czegoś, tak po ludzku a tajemniczo urzeczywistnionego, doprowadzić mogło do szaleństwa.
Bądź co bądź, znajdowaliśmy się na grzbiecie jakiegoś statku podwodnego, kształtu, o ile wnosić mogłem, ogromnej ryby stalowej. Ned Land dał już poznać swoje pod tym względem zdanie — a ja i Conseil zgodzić się na nie musieliśmy.
— Lecz w takim razie — mówiłem — przyrząd ten posiada w sobie mechanizm, dozwalający mu przenosić się z miejsca na miejsce, i jakąś załogę, mechanizmem tym kierującą.
— Tak się zdaje — odrzekł oszczepnik — a jednak od trzech godzin, jak przebywam na tej wyspie pływającej, nie dała ona jeszcze żadnego znaku życia.
— Czy ten statek nie płynie?
— Nie, panie Aronnax, kołysze się na falach, ale się nie porusza.
— Wiemy wszakże z pewnością, bo z doświadczenia, że obdarzony jest ogromną szybkością; a ponieważ dla wytworzenia tej szybkości potrzebna jest maszyna i maszynista, wnoszę więc z tego... że jesteśmy ocaleni.
— Hm! — mruknął Ned Land tonem, nie dowodzącym zupełnego przekonania.
W tej chwili i jakby dla usprawiedliwienia moich dowodzeń, w tylnej części tego dziwnego przyrządu, którego motorem widocznie