Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 190.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ależ jaki będzie jej koniec?
— Zczasem wszystko ma swój koniec. Zresztą nic nie poradzimy i daremnie się o to spierać. Gdybyś, poczciwy mój Ned, powiedział: „Zdarza się dobra sposobność do ucieczki”, mógłbym się nad tem zastanowić; ale tak nie jest i nie będzie, gdyż otwarcie ci wyznam, iż nie wierzę, aby kiedykolwiek kapitan Nemo odważył się wpłynąć na morza europejskie.
Z tej krótkiej rozmowy czytelnik pozna, że, rozkochany w Nautilusie, wlazłem niejako w skórę jego dowódcy.
Co do Ned Landa, zakończył on dialog temi słowy w formie monologu: — Wszystko to bardzo piękne, ale, mojem zdaniem, gdzie jest przymus, tam kwita z przyjemności.
Przez cztery dni, do 3-go lutego, Nautilus zwiedzał morze Oman z różną szybkością i w różnych głębiach. Zdawało się, że idzie na chybił trafił, jakby się wahał co do kierunku drogi; nigdy jednak nie posuwał się poza zwrotnik Raka.
Opuszczając to morze, poznaliśmy na chwilę Maskat, najważniejsze miasto kraju Oman. Podziwiałem jego niezwykły widok pośród otaczających je skał czarnych, od których jaskrawo odbijają jego białe domy i fortyfikacje. Zauważyłem zaokrąglone kopuły meczetów, wysmukłe wieżyczki minaretów, cieniste i umajone tarasy. Było to jednak jakby senne widzenie, które w mgnieniu oka znikło, bo Nautilus zaraz skrył się pod fale tego posępnego morza.
Następnie płynął w odległości sześciu mil wzdłuż brzegów arabskich Mahrah i Hadramant, usianych górami i starożytnemi ruinami. Dnia 5-go lutego wypłynęliśmy nakoniec do zatoki Adenu, istnego lejka, który przez cieśninę Bab-el-Mandeb przelewa wody indyjskie w morze Czerwone.
Dnia 6-go lutego Nautilus zbliżył się do Adenu, zbudowanego na przylądku, który wąskie międzymorze łączy z lądem. Jest to pewien rodzaj niedostępnego Gibraltaru, którego fortyfikacje naprawili Anglicy, opanowawszy je w roku 1839. Dostrzegłem ośmiograniaste minarety tego miasta, które ongi, według historyka Edrisi, było najbogatszą i najbardziej handlową targowicą wybrzeża.
Sądziłem, że, dotarłszy do tego punktu, kapitan Nemo się zawróci — omyliłem się jednak; z wielkiem mojem zdziwieniem stało się inaczej.
Nazajutrz, 7-go lutego, wpłynęliśmy do cieśniny Bab-el-Mandeb, której nazwa w języku arabskim znaczy: „Wrota łez”. Na dwadzieścia mil morskich szerokości ma tylko pięćdziesiąt dwa kilometry długości, i Nautilus, pędzący z największą szybkością, przebiegł tę przestrzeń w niespełna godzinę. Nic też nie widziałem, ani nawet wyspy Perim, przez której zajęcie rząd angielski umocnił pozycję Adenu. Zbyt wiele pocztowych parowców angielskich i francuskich z Suezu do Bombaju, do Kalkuty, do Melbourne, do Burbon i wysp