Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 289.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A wtedy?...
— Wtedy — rzekłem — zwrot będzie bardzo prosty. Cofniemy się i wypłyniemy przez otwór południowy.
Mówiąc to, starałem się okazać większą pewność, niż miałem w istocie. Wszakże wsteczny ruch Nautilusa stawał się coraz szybszy i w tym kierunku unosił nas z wielką prędkością.
— Będzie stąd opóźnienie — rzekł Ned.
— Co znaczy parę godzin mniej lub więcej, byleby tylko się wydostać.
Przechadzałem się przez kilka minut z salonu do bibljoteki. Towarzysze moi, siedząc, milczeli. Po chwili, rzuciwszy się na sofę, wziąłem do ręki książkę i przebiegałem ją machinalnie oczyma.
Po kwadransie Conseil, zbliżywszy się do mnie. zapytał:
— Czy to bardzo zajmujące, co pan czyta?
— Bardzo! — odpowiedziałem.
— Wierzę, bo pan czyta swoją własną książkę.
— Moją książkę?
W rzeczy samej, trzymałem w ręku dzieło „O wielkich głębiach morskich”. Nawet nie zauważyłem tego. Zamknąłem książkę i zacząłem się znowu przechadzać. Ned i Conseil wstali, by odejść.
— Zostańcie, przyjaciele — rzekłem, zatrzymując ich. — Bądźmy razem, dopóki nie wydostaniemy się z tej matni.
— Jak się panu podoba — odpowiedział Conseil.
Upłynęło kilka godzin. Spoglądałem często na narzędzia, wiszące na ścianach salonu. Manometr wskazywał, że Nautilus trzymał się w jednostajnej głębokości trzystu metrów; busola, że się kierował ciągle ku południowi; loch, że się posuwał po dwadzieścia mil na godzinę — szybkość niezmierna w tak ciasnej przestrzeni. Ale kapitan Nemo wiedział, że nie może się ociągać, bo w takiem położeniu minuty ważyły tyle co wieki.
O godzinie ósmej minut dwadzieścia pięć nastąpiło powtórne wstrząśnienie. Tym razem ztyłu statku. Towarzysze moi zbliżyli się do mnie. Pochwyciłem Conseila za rękę. Pytaliśmy się nawzajem spojrzeniem, nierównie wymowniej, niż gdybyśmy wyrażali myśli nasze ustami.
W tej chwili kapitan wszedł do salnu[1]. Podeszliśmy do niego.
— Droga jest zatarasowana od południa? — zapytałem.
— Tak panie, lodowiec, wywracając się, zatamował wszelkie wyjścia.
— Jesteśmy zamknięci?
— Tak.




  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – salonu.