Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 331.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nautilusa, obryzgało wodą tylny jego koniec. Za chwilę posłyszałem huk.
— Co to? strzelają do nas! — zawołałem.
— To jacyś dzielni ludzie — szepnął Kanadyjczyk.
— Widać, że nas nie biorą za rozbitków, którzy się przyczepili do szczątka statku.
— A to wybornie! — krzyknął Conseil, strzepując z siebie wodę, która wskutek nowej kuli bryznęła aż na niego. — Widać, że poznali narwala i do narwala strzelają.
— Ależ pewnie niezadługo spostrzegą, że to nie narwal, tylko ludzie — rzekłem.
— Kto wie, czy oni już tego nie spostrzegli i czy właśnie nie dlatego strzelają — odparł Kanadyjczyk, spoglądając na mnie.
Na te wyrazy rozjaśniło mi się w głowie. Tak, niezawodnie domyślili się, co to za jeden ten potwór podmorski. Ani wątpić, że przy spotkaniu się Nautilusa z Abrahamem Lincolnem, kiedy to Kanadyjczyk cisnął w niego oszczepem, kapitan Farragut poznał, że to nie narwal nadnaturalny, lecz daleko niebezpieczniejszy od niego statek podwodny. Niezawodnie więc szukano po wszystkich morzach straszliwego tego narzędzia zniszczenia.
Istotnie straszliwe, jeśli, jak można było przypuszczać, kapitan Nemo używał Nautilusa do wywierania zemsty. I w ową noc, kiedy to uwięził nas w kajucie na oceanie Indyjskim, musiał także uderzyć na jakiś statek. Ten człowiek, którego pochowano na cmentarzu koralowym, na dnie morskiem. był niezawodnie ofiarą uderzenia Nautilusa o tamten okręt. Tak, tak, niezawodnie — nie mogło to być nic innego! Wykryła się tedy część tajemniczego istnienia kapitana Nemo. Być może, że nie wiedziano, kto on jest; ale rządy sprzymierzyły się, by go ścigać, nie jako człowieka ekscentrycznego, ale jako nieprzyjaciela, który im nieubłaganą zaprzysiągł nienawiść.
Cała straszliwa przeszłość przedstawiła się memu umysłowi, i zrozumiałem, że na zbliżającym się okręcie znajdują się nie przyciele[1] nasi, ale wrogowie, którzy nie będą mieli dla nas miłosierdzia.
Tymczasem kule padały coraz gęściej dokoła. Niektóre uderzały prawie poziomo o powierzchnię wody i, odbijając się od niej podskokiem, zapadały w morze w odległości znacznej od pierwszego zetknięcia się z morzem. Żadna jednak kula nie trafiła Nautilusa.
Okręt nie dalej już był od nas jak o trzy mile;[2] pomimo gęstych z niego strzałów, kapitan Nemo nie wyszedł na pokład. A przecież, gdyby która z rzucanych na nas ogromnych kul stożkowa-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – przyjaciele.
  2. Widocznie jest tu ciągle mowa o milach morskich, których Francuzi i Anglicy liczą po 60 na jeden stopień geograficzny. Mila taka ma 1852 metry, albo łokci polskich 6482 i jest cztery razy mniejsza od mili geograficznej, niemieckiej, która bardzo mało co dłuższa jest od mili polskiej.