Strona:PL Juljusz Verne-20.000 mil podmorskiej żeglugi 336.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

śliwi wdrapywali się na drabiny masztowe, czepiali się żagli, wili się pochłaniani wodą. Było to mrowisko ludzkie, zalewane znienacka napływającem na nie morzem.
Jak sparaliżowany, zesztywniały z bólu, ze zjeżonemi włosami, z zapartym oddechem, oniemiały spoglądałem przez siebie. Nieprzeparta siła przykuwała mnie do szyby.
Ogromny okręt zagłębiał się zwolna, Nautilus z nim razem zapadał, jakby dla podpatrzenia wszystkich jego ruchów. Nagle nastąpił wybuch. Powietrze ścieśnione wysadziło pomost okrętu, jakby się ogień dostał do składu prochu. Wskutek tego wybuchu nastąpiło tak gwałtowne parcie wody, że odsunęło Nautilusa. Od tej chwili nieszczęsny okręt zagłębiał się już szybko. Zatapiały się jego drabiny, potem reje, obwieszone ratującymi się ludźmi, jak gronami, nakoniec wierzchołek wielkiego masztu. Wreszcie ta czarna masa zniknęła w głębinach i cała osada porwana została w otchłanie wirem, tworzącym się wokoło tej czeluści wodnej.
Spojrzałem na kapitana. Straszny ten wykonawca sprawiedliwości patrzył ciągle, jak prawdziwy archanioł nienawiści. Gdy się wszystko skończyło, zawrócił ku drzwiom swego pokoju i wszedł do niego. Patrzyłem za nim.
Na ścianie w głębi, pod portretami jego bohaterów, ujrzałem wizerunek kobiety młodej jeszcze i dwojga małych dzieci. Kapitan Nemo wpatrywał się w nie przez czas pewien, poczem wyciągnął ku nim ręce, ukląkł i wybuchnął łkaniem.




XLVI.


OSTATNIE SŁOWA KAPITANA NEMO.


Zasunięto szyby salonu, ale go nie oświetlono; w całem wnętrzu Nautilusa panowała ciemność i milczenie. Na głębokości stu stóp, i z niesłychaną szybkością, uciekał od tego miejsca zgrozy. Gdzie pędził ten człowiek po dokonaniu tej straszliwej zemsty? Na północ czy na południe?
Wszedłem do mego pokoiku, gdzie już Ned i Conseil siedzieli, milcząc. Czułem nieprzezwyciężony wstręt do kapitana Nemo. Bez względu na krzywdy, których mógł doznać od ludzi, nie miał prawa karać ich w taki sposób. I mnie zrobił jeśli nie wspólnikiem, to świadkiem swej zemsty; darować mu tego nie mogłem.
O jedenastej światło elektryczne pokazało się znowu. Poszedłem do salonu; nie było tam nikogo. Narzędzia żeglarskie wskazywały, że