Strona:PL K.F. Pasternak - Mayster Bartłomiey.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.

na niego oczy jak dwie grobowe pochodnie i zbliżając się z rozdartą gębą, z wyciągnionemi rękoma, jakby go chciał udusić, upiec przy ogniu swego spójrzenia i połknąć całego — jesteś alchemik — a alchemik jakich mało, równasz się z Panem Bobolą, tym jezuickim szachrajem, który królewskie złoto, przetapia w kufry Lojolistów. Pan Wolski nawet radzi się ciebie niekiedy, idąc na experymenta do Króla Jego Mości — ty więc uczony oślc, (tu P. Bartłomiej splunął niby obrażony, ale że do złota mowa się ściągała więc