Ta strona została uwierzytelniona.
czał pod nosem Majster — spoglądając z podełba na Suchego.
— Przecieżeście przyszli! — zawołał Suchy — Ależ to gruba kłoda toczy się za tobą Rupercie — Pośpieszajmy!
Bartłomiej drżał jak listek i trzymał się towarzysza, jak pijany płotu, gdyby nie nadzieja pieniędzy, uciekłby już dawno.
— Ależ noc szkaradna! rzekł Suchy wpatrując się w pogodne, gwiazdami zasiane niebo.
— Prawda! niegodziwa! dodał Rupert.