Ta strona została uwierzytelniona.
— Patrzajcie, zawołał trzeci — powraca pewno z bankietu, obejrzyjcie no mu uszy, czy ma całe.
Tak krzyczano, a Majster Bartłomiej, był pośmiewiskiem pospólstwa, wstał nareście z ławki, i wszedł do domu.
Sciemniało się już tegoż samego dnia, kiedy synowica Bartłomieja Hersylia, siedziała w swojej komnacie. Była to izba niewielka, z dwoma kraciastemi oknami. Dwa stoły marmurowe i trzy stołki wyplatane