Strona:PL K.F. Pasternak - Mayster Bartłomiey.djvu/069

Ta strona została uwierzytelniona.

więcej noga moja nie postanie — nie mam czasu — to złe żarty panie Sandomierczyku!
— Milczeć — odezwał się znowu Tobiasz bardzo gwałtownie, milczeć, bo ci łeb roskwaszę!
— No! aj! mój najmilszy, mój dobrodzieju! puść mię — dam ci co chcesz, dam ci pieniędzy.
Tobiasz ruszył ramionami z politowaniem, a Rupert dusił się, krztusił, łajał, rzucał się, bił w szafę, ale nikt na to nieuważał.
— Zlituj się, jeśliś poczciwy czło-