Strona:PL K.F. Pasternak - Mayster Bartłomiey.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

się po izbie. Nieszczęściem stary węgrzyn szedł mu w głowę, nogi pochylały się jak trzcina wiatrem kołysana — chodził z kąta w kąt, zataczał się. Suchy i Rupert patrzali nań złośliwie, gdyż po wypróżnieniu swoich dzbanów, oba byli trzeźwi, jak wprzódy — reszta zgromadzonych osób niezważała na niego. Tymczasem Majster używał przechadzki po izbie — idzie — idzie — osmala czuprynę koło świecy — to bagatel! Trącił jakiegoś Woźnego — powadzili się — pęc, pęc — i znowu spokojnie — chodzi jeszcze, ale już