Ta strona została uwierzytelniona.
tów — chciał uniknąć spotkania — ale niewypadało raptem z drogi się zawrócić — chciał minąć dom, ale go Suchy zatrzymał.
— Dokąd bracie?
— Na Karmelickie mogiłki.
— Czy nie wstąpisz do Majstra?
— Może — nie — bo — bardzo mi spieszno.
— Jeszcze nie późno — chodź z nami.
Rad nie rad poszedł Rupert, a idąc, mruczał jak niedwiedź pod nosem. Zbliżając się do izby Majstra, usłyszeli wielki hałas, krzyk, za-