Ta strona została uwierzytelniona.
się zaczął, a Bartłomiej stał we drzwiach, gotując się do rejterady, w razie potrzeby. Jakoż nie omylił się cale w domysłach, bo wkrótce Tobiasz chwycił Wojewodzica za kark i prowadził do drzwi. Bartłomiej z wielką flegmą, bardzo naturalnie unikając tumultu drzwi otworzył. Ztąd kłótnia z Rupertem. W kwadrans sobolowa czapka Ruperta, była już na podłodze, Wojewodzic leżał potłuczony na gorzkie jabłko pod schodami, sam zaś Rupert nękał jeszcze tłustego Bartłomieja; kiedy Tobiasz uwolniwszy się