Strona:PL K.F. Pasternak - Mayster Bartłomiey.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

aż do domu, do którego cię zaprowadzę, ani słowa nie waż się mówić — bo zginiesz.
— O! będę milczał — rzekł Majster Bartłomiej — jak posąg, jak kamień — Gdy to kończył mówić, mniemany pielgrzym wyszedł z więzienia i dał znak pachołkom, że czas więźnia prowadzić. Bartłomiej półżywy, ale milczący, mocno się dziwił, że go straże przepuściły, a lud z uszanowaniem korzył się przed jego towarzyszem. Szli tedy spokojnie — Suchy wprowadził go do ja-