Ta strona została uwierzytelniona.
kiegoś domu i otworzył okno, mówiąc.
— Patrz Majstrze!
Bartłomiej postąpił do okna — Lud wydawał okrzyki — na rynku ukazał się Rupert w aksamitnej sukni i Wojewodzic; szli naprzód jako oskarżyciele, za nimi pachołcy jakąś grubą prowadzili figurę.
— Ach! dalibóg — krzyknął zdziwiony Majster — toż to mnie na stos prowadzą — niech mię piorun trzaśnie — patrzaj, patrzaj — ten sam nos — oczy, gęba, ręce, suknia, ten sam brzuch! co to jest! toż to ja!