Ta strona została uwierzytelniona.
— Idę, ale niepojmuję, jak ja potrafię chodzić mego brata nogami, gadać jego gębą, machać jego rękami!
Umilkł Majster nareście i szli w zamysłach — mijali rynek, na rynku już było niewiele ludu, kilku tylko namiestników tam i ówdzie gawędziło o spalonym czarnoksiężniku z nadzwyczajnemi dodatkami; a pachołcy zmiatali popiół z rynku do wykopanego dołu. W godzinę zaś Kraków był znowu cichy i milczący.