Strona:PL K Junosza Żona z jarmarku.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
— 34 —

chęć z jego Rózią się żenić, to się i sam Kieliszek i jego kochana córunia bardzo obrazili i rozgniewali. Jakto? Taka panna, mieszczanka, córka takiego ojca, co, za przeproszeniem... świnie kole, ma wyjść za prostego chłopa, w sukmanie? Aj waj! — to nie sposób, to nie honorowy interes...
— Patrzcie ją!
— Takie fanaberye! Śpiewalski zaraz im przyobiecał, że się przerobi na pana i chłopską modę zarzuci.
— A toć przerobił się, przerobił...
— Dlaczego nie? Ma pieniądze, a kto ma pieniądze, może głupstwa robić; ale jeszcze nie na tem koniec. On musiał swój dom przerobić po pańsku, musiał Kieliszkowi pieniędzy pożyczyć, musiał dziewczynie dać na sprawunek... co mu tylko kazali.
— Zgłupiał dziad!
No, dorzucił Jankiel, może on liczy na to, że swoje pieniądze od Kieliszka odbierze, bo dostał rewers na piśmie, ale podług mego zdania, to on prędzej swoje ucho zobaczy, aniżeli to, co mu Kieliszek winien.
— Toć to bogaty rzeźnik...
— My wiemy co warto jego bogactwo.
Po namyśle żyd znowu mówił:
— Ten Kieliszek dużo dłużny jest; on mnie