winien, mojemu bratu winien, szwagrowi mojemu też winien, ma dość długów. Gdyby chciał wszystkie zapłacić odrazu, to nic by z jego majątku nie pozostało. I dom by sprzedał i gospodarstwo i wszystko; musiałby chyba pójść do jakiego rzeźnika za czeladnika. I powiem wam prawdę, żeby nie Śpiewalski, to nasze żydki byliby go już kupili. Tymczasem widzą, że jest z czego pociągnąć — to cicho siedzą. To takie jest bogactwo, takie jego majątki.
Dzięcioł, powróciwszy do Przytuchy, rozpowiedział sąsiadom, co słyszał i zaczęły rosnąć gawędy i plotki.
Jeden dodał trochę, drugi trochę, trzeci dorzucił, dziesiąty także, — i wieść poszła, poszła i rozchodziła się precz po okolicy, po sąsiednich wioskach, właśnie tak samo, jak owa kula śniegowa, co ją dzieci toczą, a im dalej posuwają, tem ona bardzej grubieje i rośnie.
W spokojnej zawsze i cichej wiosce aż się trzęsło.
Kobiety biegały od chaty do chaty, roznosząc różne nowe wiadomości; każda coś dorzucała od siebie, a wszystkie robiły istny jarmark po chałupach.
Śpiewalski tego nie wiedział, nie widział i nie słyszał; gościem teraz tylko bywał w domu i tak
Strona:PL K Junosza Żona z jarmarku.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.
— 35 —