mu u Pikuły, mieszkanie zaś Kieliszka oddano tymczasowo kobietom, a głównie pannie młodej. Żydzina krawiec ciężką miał przeprawę z Kieliszkówną, ciągle grymasiła, musiał to i owo zmieniać kilka razy. Ze dwie godziny był w takich obrotach, nareszcie zniecierpliwiony uciekł, i panna, rada nie rada, musiała zaprzestać grymasów, tembardziej, że ojciec naglił o pośpiech.
Śpiewalski, ujrzawszy Rózię w białej sukni, w kwiatach, w welonie, który ją osłaniał, oczy ze zdumienia otworzył, tak mu się nadzwyczajnie piękną wydała. Chciał przywitać ją i za rękę ująć, ale Rózia cofnęła się szybko.
— Widzi pan, — rzekła, — że ja jestem w białych rękawiczkach!
Pan młody spojrzał na swe ręce, grube, narobione, i przyznał, że istotnie nie może dotykać takich delikatności...
Cała kompania udała się do kościoła. Gdy państwo młodzi szli do ołtarza, organista zagrał marsza, zapalone były wszystkie światła, niebawem wyszedł z zakrystyi ksiądz proboszcz, w białej, suto srebrem i złotem wyszywanej kapie i zaintonował „Veni Creator.“ Śpiewalski ukląkł obok Rózi. Ubrany był też wspaniale: miał na sobie palto tabaczkowe, workowatym krojem, po kolana; na szyi
Strona:PL K Junosza Żona z jarmarku.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.
— 55 —