Strona:PL K Junosza Lampa from Tygodnik Powszechny Y1889 No3 page38 part2.png

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach! jakiś ty dobry.
— Zawiesimy ją sami. Ja wejdę na stół, a ty podawać mi będziesz łańcuszki, ciężarek, szkła...
— Ślicznie... Zabierzmy się zaraz do tego... Co to?! zielona?
— Tak...
— Zielona lampa?!
— Cóż dziwnego... Zielona.
— Możesz zawołać służącej, niech ci ją zawiesi w twoim pokoju.
— Anielciu! gniewasz się?
— Nie. Dziwi mnie tylko, że robiąc sprawunki nie zasięgniesz przedtem rady żony... ale to podobno u panów zwykła rzecz...
— Ja cię nie rozumiem.
— O naturalnie! musiałbyś zniżać się do poziomu pojęć kobiety!
— Co ty mówisz?
— Przepraszam pana, ale mógłby pan wyrzucić z naszego domowego słownika zaimek ty... To zanadto poufale.
— Anielciu, czy ja dobrze słyszę? Czy jestem przytomny!?
— O ile mi się zdaje, słyszysz pan dobrze... co się zaś tyczy przytomności, ja nie wiem. Wracasz pan z miasta... gdzieś pan był, nie jestem poinformowaną... zresztą słyszałam nieraz od mamy, że panowie mężo-