Strona:PL K Junosza Lampa from Tygodnik Powszechny Y1889 No3 page38 part5.png

Ta strona została uwierzytelniona.

ści, to... zgoda.
— Na długo?
— Na całe życie, mój jedyny, — o ile nie będziesz wymagał odemnie nadzwyczajnych poświęceń.
— Nadzwyczajnych! Gdybym się nie obawiał, że ta rozmowa cię rozdrażni, to...
— To co?
— To spytałbym się, droga Anielciu, co ty nazywasz poświęceniem się?
— Chcesz mówić o poświęceniu się z miłości?
— Tak...
— A więc wiedz, że dla ukochanego człowieka, można poświęcić majątek, przyszłość, życie...
— Ależ lampa! jaki lampa ma związek z poświęceniem, z ofiarą mienia lub życia...
— Dziwny ty jesteś, Janku, a niby tak bardzo inteligentny, niby kończyłeś politechnikę, czy coś podobnego.
— Kończyłem, ale...
— I nie rozumiesz tak prostej rzeczy! Czyż nie widzisz. że jestem brunetka?
— Obraz twój mam zawsze przed oczami.
— W takim razie powinieneś też wiedzieć, że jestem blada i mam rysy dość ostre.
— Jesteś biała jak kararyjski marmur, a rysy twoje są cudowne...
— I to być może, ale w oświetleniu zielonem wyglądałabym jak nieboszczka.
— Ach! więc to o to chodzi!
— O tak, mój najdroższy! ja cię kocham szalenie, z całej duszy; gdyby było potrzeba umrzeć dla ciebie, umarłabym bez wahania; ale co innego umrzeć, a co innego wyglądać jak trup... To drugie jest nad moje siły!

KLEMENS JUNOSZA.