Strona:PL K Junosza Nieśmiertelny from Rola Y1885 No3 page29 part1.png

Ta strona została uwierzytelniona.

Pokłuty cały, utatuowany jak papuas, bankier opuścił kliniki i pospieszył złożyć wizytę swojej przyszłej. Towarzyszył mu jeden z najsławniejszych profesorów. Pacyent czuł w sobie siłę lwa i potęgę olympijskiego Zeusa; brzęknął złotem w kieszeni, bo niem rzucać będzie na świat gromy, jak Jowisz.
— Nieśmiertelność! — nieśmiertelność! — myślał — ale nie ta podła, marna nieśmiertelność, którą zjednali sobie mistrze wiedzy, pieśni lub pędzla; — nie owa nieśmiertelność zatęchła, więziona w zbutwiałej, przez móle stoczonej bibule, lecz prawdziwa, wiekuista, a realna! — Pokolenia mrzeć i gnić będą, na ich miejsce nowe powstaną, a każde przyniesie mi dań, każde złoży u stóp moich haracz — a ja! ja wiecznie żyć będę i zbiorę skarby większe nad wszystko złoto kryjące się we wnętrzu gór Uralskich... Z dumą stanę przed narzeczoną, obejmę jej kibić śmiertelną i wiotką i powiem — kochaj i drżyj!! nieśmiertelny całuje twe usta. Niech ze wszystkich błót i nizin przypłynie tu powietrze, niech wiatry przyniosą mi zatruty oddech Gangesu, malaryę błot Pontyjskich, żółtą febrę z nad Nilu — i cóż mi zrobią?! Drwić z nich będę; w oczy plunę śmierci! Przedsiębierca pogrzebów nie zarobi grosza odemnie, nie włożą mnie nigdy na obrzydliwy wóz czarny — bo mam przed sobą wieki życia... wieki nieskończone!