Strona:PL K Junosza Nowa droga from Wiek Y1894 No138 page1 part3.png

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jedź. Życzę ci, żebyś znalazł, a kiedy powrócisz?
— W piątek, na szabas.
Nuta pojechał.
Puścił się w drogę na noc, cały dzień przepędził w miasteczku. Rozmawiał na rynku z poważnymi obywatelami, słuchał opowiadania o interesach, o licytacyach, o kredycie.
Pytano go, dokąd jedzie i po co? Naturalnie, za interesem. Czy dobry interes, a jeżeli dobry, czy Nuta zechce przyjąć wspólników? Teraz o wspólników bardzo łatwo. Szukać ich nie trzeba, sami napraszają się, każdy chce zarobić. Tylko że łatwiej o dziesięciu wspólników, niż o jeden interes.
Nuta słuchał, głową kiwał, wzdychał, a swoim słodkim uśmiechem tak pięknie usposobił ludzi, z którymi rozmawiał, że żaden z nich nie mógł spać spokojnie tej nocy.
Wyjechał na noc. Nazajutrz zwiedził drugie miasteczko, gdzie bawił do południa, potem wstępował do wiosek, rozmawiał z chłopami, przepytywał, kombinował w myśli; nareszcie stuknął się palcem w czoło i popędził szkapę do Woli.
Tam zajechał wprost do dworu i ze dwie godziny na rozmowie z rządcą przepędził; poczem wprost już najkrótszą drogą, nie wstępując nigdzie i nie popasając, pojechał wprost do domu.
Była to środa.
Gołda ze zdziwieniem ujrzała swego małżonka.
— Tak wcześnie! — zawołała — miałeś przecież przyjechać dopiero w piątek, na szabas.