Strona:PL K Junosza W lesie from Nowiny gazeta świąteczna Y1878 No6 page3 part2.png

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ho! ho! to widzę wilki mówią ludzkim głosem... a złapałeś się nocny ptaszku!
— Szlachetny panie! — ozwał się głos z dołu, miej litość nad nieszczęśliwym, pomóż mu się ztąd wydobyć.
— A po cóżeś tam właził przyjacielu, może ci się zajączków zachciało, może sidełka zastawiałeś na ptaki, a może drzewo kraść chciałeś...
— Ja jestem człowiek bardzo skromny, jak żyję nie jadłem zająca, ani żadnego innego ptaka...
— A cóż to cię sprowadziło?
— Dla przechadzki, godny panie, dla ruchu, wyszedłem, no i trzeba nieszczęścia...
— A no to siedźże sobie tu do rana, poszlę po wójta co cię ztąd dobędziemy...
— Boże miłosierny! cóż ja słyszę! toż to głos Wicentego! ratuj kochanie, ratuj, jeżeli Manię kochasz!...
— Oh! a toż to stryjaszek, pan Piotr! Co pan tu robi? po co pan chodzi w nocy po lesie?
— Ratuj! ratuj!
— Dobrze, wyratuję, owszem, wyratuję zaraz...
— Wiem co chcesz, wiem, będziesz miał wszystko i weselę wam wyprawię swoim kosztem, tylko nic nie mów nikomu, że ja się tutaj złapałem tak paskudnie...
— Ale po cóż stryj tu łaził po nocy...
— Boże miłosierny! po co? po co? Cała moja oszczędność, cała praca mojego życia jest schowana w tym lesie, dowiedzą się ludzie, las skopią, drzewa z korzeniami powyrywają, majątek mój zabiorą, a ja, co się miałem za bogacza, powieszę się na strychu, jak ostatni nędzarz!
To mówiąc, stary płakał i jęczał tak żałośnie, że Wickowi, który serce miał dobre, żal się zrobiło...