Strona:PL K Szaniawska Na pensyi.djvu/5

Ta strona została skorygowana.



I.

Z trzech stron pokoju drzwi naraz otworzyły się gwałtownie i wielka sala rekreacyjna zawrzała gwarem. Kilkadziesiąt dziewczynek różnego wieku wbiegło tam trzema wejściami — niby fala wezbrana; wciąż jeszcze napływało ich więcej. Grad pytań, odpowiedzi, żartów, pocałunków i wybuchów śmiechu ożywił puste przed chwilą ściany. Zrobiło się tak wesoło i tak gwarno, iż niepodobna sobie wyobrazić, jakim cudem porozumiewały się, szepcząc, dwie przyjaciółki spragnione zwierzeń.
Jest to pora tak zwanej wielkiej pauzy; słońce zalewa pokój, złoci ściany, posadzkę, mnóstwo ciemnych i jasnych główek, — dodaje życia temu, co samo