Strona:PL K Szaniawska Na pensyi.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

biet!.. sługi, dorożkarka z drugiego podwórka, i dwie stróżowe. Przypomniała sobie o bułkach i została, a nawet umyśliła, wobec wszystkich zebranych tutaj niewiast pytanie swoje postawić. Niech każda szczerze i otwarcie powie, czy wypiek ciasta domowego, wiejskich pierników, pączków i obwarzanków opłaciłby się tutaj, gdyby je, jak panienka zapewnia, całemi koszami rozkupywano codzień?
Miała też za swoje!
Taki hałas powstał, że, zdaleka patrząc, można było sądzić, że przyjdzie do bitwy. Ile kobiet, tyle zdań się okazało, tyle zdań najsprzeczniejszych.
Sklepikarka, otyła, ciężka jejmość, była bardzo przeciwną. Nie warto ryzykować, teraz nic się nie wiedzie, złe czasy nastały, nie wiedzie się nikomu. Mnóstwo ludzi z całego świata się zwlokło, jedni drugim chleb od ust zabierają, rozbój prawdziwy... Każdy chce żyć z handlu, każdy chce sprzedawać, a przez to wszyscy biedę klepią...
— Stracisz pani — mówiła — stracisz napewno! Albo to źle ci jest? Siedzisz jak u Pana Boga za piecem, masz honor swój, bo nawet w bramie napi-