Strona:PL K Szaniawska Na pensyi.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

— Musi być!.. Już ja w tem, żeby ambitną była.
Dorożkarka, zdziwiona rzetelnie, pokręciła głową.
— Ano, to nie wiem! — odezwała się po chwili — chciałam szczerze radzić...
— Nie we wszystkiem radzić można; trzebaby do dna przejrzeć.
— Może i prawda. Niech więc sama pani obmyśli, kiedy tak, a gdy do czego przyjdzie, proszę pamiętać, że matkę mam; jeszcze bardzo raźna, choć stara, przyda się. W piecu napali, dopilnuje, albo też w domu wyręczy. Dawniej, kiedy była młodszą, handlowała ciastkami i piernikami, zna się, co po czemu może być. Nawet szło jej nie źle, żyła przecież i parę rubli dotąd ma, na wypadek choroby. Ale matka brała z piekarni ciasto gotowe; kto chce sam przyrządzać, musi kupić jak najtaniej, hurtem, jaja, mąkę, masło; inaczej ani grosza nie zarobi, nawet szkoda czasu. Dobrze też owoc, jaki się zdarzy mieć, powideł naszykować i konfitur; dla odmiany przyda się wszystko.
Maciejowa słuchała i rozważała sobie: to po myśli, tamto po myśli — gdyby jeszcze jedno!.. Trzeba