Strona:PL K Szaniawska Na pensyi.djvu/61

Ta strona została skorygowana.

nie od kształtu głowe mieć, na wszystkie strony przemedytować; bez pana to się nie obejdzie. On ma rozum i honor swój pański, a kocha panienkę i przecież jest krewnym, jest opiekunem.
Stuknęła się palcem w czoło.
— Próżno czas tracę, nie bałamucić tylko robić. Matka dorożkarki zostanie przy dzieciach, ja pojadę do pana, przywiozę od niego radę dobrą, i co potrzebne zakupię.
W dwa tygodnie potem, pierwszy kosz obwarzanków lekkich, świeżutkich, pachnących migdałami i wanilią, ukazał się na pensyi. Maciejowa zapamięta ten dzień na całe życie. Szła z nieśmiałością: myślała, że stróż ją odpędzi zaraz z bramy, nie wpuści na górę; gdy puścił — nowy strach... Jak-że tam wejść bez pytania, bez opowiedzenia. Jeszcze pomyślą, że przyszła co ściągnąć, posądzą, jak tamtę, co może Bogu ducha winna!..
Przeżegnała się do trzech razy i weszła. Obstąpiły ją panienki...
W kwadrans wywijając koszem zupełnie próżnym,