Alinką dla Wandzi. Nie zazdroście mi więc... Koleżanki rzuciły się do Kazi i uściskały ją serdecznie.
— Biedna Kazia, droga, kochana! — powtarzały z ubolewaniem!
— Ale ktoby się spodziewał! Tyś zawsze uśmiechnięta, zawsze wesoła!...
— Czyż mogę być inną? Tatko tyle wycierpiał, tyle przeszedł!... Gdybyście słyszały, jak mówi teraz: Sieroty moje, mam was już tak mało, a pragnę widzieć szczęśliwemi... Gdy się śmiejecie, wstępuje we mnie otucha, zapominam, czy byłem kiedy smutny, czy kiedy cierpiałem. Kazik — tu przytula mnie do serca — to najczęściej twoje dzieło. Dla takiej nagrody warto łzy ukrywać, chociażby to nawet było bardzo trudne.,,
— O tak, masz słuszność... warto!
— Prawda, ale jabym tego nie potrafiła — odparła jedna z młodszych dziewczynek.
— I ja nie.
— Ani ja.
— Widać, żeście się nie znalazły nigdy w takiej potrzebie...
Strona:PL K Szaniawska Na pensyi.djvu/8
Ta strona została skorygowana.