Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/36

Ta strona została przepisana.

było, gdybym dłużej przy życiu pozostał — wolę sam w przepaść kamienną rzucić się i tam nędzne życie skończyć.
»Daruj, że przed śmiercią o jednę łaskę prosić cię będę. Umieram zazdroszcząc tobie, wam wszystkim — wiary w przyszłość. Zostawiam jedynego syna, proszę cię bądź mu opiekunem i wychowaj go tak, by wiarę jakąkolwiek miał, by nie upadł tak, jak jego nieszczęśliwy ojciec, by mógł stać się kiedyś chlubą swej ojczyzny.
»Przebacz natręctwu mojemu, ale lżej mi umierać, myśląc, że ty zadość uczynisz prośbie nieszczęsnego, a w tej chwili, gdy to czytasz, już nieżyjącego przyjaciela:
Koli Rokitina.«
Stałem zdumiony, list w ręku trzymając; słowa w nim zawarte rozczulały mnie, ufność za serce chwytała.
A jednak — wnet zrodziło się w duszy palące pytanie: Czy ja mam prawo poświęcać czas, pracę, myśl, na wychowanie dziecka, które ma się stać z czasem chlubą wrogiego nam narodu, sama może kiedyś wrogiem naszym. I wnet, za myślą tą blyskawiczną, stanęła mi przed oczyma twarz samobójcy, ironicznym śmiechem wykrzywiona.
— Nie! — zawołałem, wzdrygnąwszy się.
Na dźwięk mego głosu gubernator zwrócił się.
— Nie! powiadasz pan. Spodziewałem się tego; i tak miałby pan trudności z objęciem opieki, z różnicy wyznań pochodzące; nie wiem nawet, czy trudności te dałyby się usunąć.
— Nie myślę ich usuwać — odparłem o ile możności grzecznie, lecz stanowczo — opieki pod żadnym warunkiem przyjąć nie mogę, mam dużo innych obowiązków.
I pożegnałem Ekscellencyę; schowawszy list do kieszeni, wyszedłem z gabinetu.
W drodze do hotelu mimowolnie cisnęły mi się na usta słowa:
Niezbadane są drogi, któremi Opatrzność ludzi i narody całe wiedzie, ku ich przeznaczeniu.